Jak nie budować zdolności kredytowej?
Poprzednio pisałem o tym, jak można i warto wpływać na poprawę naszej zdolności kredytowej.
Dziś o tym, jak tego nie robić.
Zdolność kredytowa ma nam służyć do tego, by łatwo przekonać bank, że poradzimy sobie ze spłatą kredytu. Zrobimy to między innymi wtedy, gdy:
- zarabiamy dużo,
- mieliśmy inne zobowiązania kredytowe, które spłacaliśmy regularnie,
- wkładamy w inwestycję dużo oszczędności, czyli relacja między wysokością kredytu a wartością inwestycji (LTV — Loan To Value) jest grubo poniżej 100%.
Ale są też metody, których z całą pewnością powinniśmy unikać.
Przede wszystkim unikać należy jakichkolwiek manipulacji wysokością zarobków. Mam tu na myśli np. pobieranie z kadr zaświadczenia o zarobkach za okres, kiedy otrzymaliśmy wysoką roczną premię. Albo zachęcanie pracodawcy do poświadczenia w tym dokumencie nieprawdy.
Tak naprawdę, w ten sposób nic nie zyskujemy a tylko sobie szkodzimy.
Kredyt zawsze powinniśmy brać grubo poniżej naszych aktualnych zdolności jego spłaty. Powiem więcej — powinniśmy uwzględnić potencjalną stratę pracy, czy zmniejszenie wynagrodzenia. W dzisiejszych czasach branie kredytu na styk to proszenie się o kłopoty. Sytuacja na rynku pracy nie jest stabilna, firmy upadają, kryzys dopiero się rozkręca, będzie jeszcze gorzej.
Osobiście uważam, że teraz nie jest dobry moment na branie kredytu, tylko na oszczędzanie pieniędzy i czekanie z nimi na lepsze czasy.
03.09.2012 r. 14:41 |
Słyszy się o tym iż ludzie „kombinują” z wysokością zarobków dlatego iż gdyby mieli przedstawić w banku to co zarabiają „na papierze” to nigdy kredytu by nie otrzymali.
Oczywiście inaczej sprawy się mają kiedy ktoś chce wziąć więcej i wtedy szuka rozwiązania w ten sposób.
Niemniej warto o tym informować, bo potem faktycznie jest płacz.