Krytycznie o budownictwieTechnologie, materiały i projekty budowlane

Budowanie zdolności kredytowej

Jestem gorącym przeciwnikiem budowania domów na kredyt. Uważam, że lepiej zbudować dom mały, skromny, w całości za gotówkę, a później ewentualnie go rozbudować lub zamienić na większy. Mimo szczerych chęci, nie każdemu jednak uda się odłożyć odpowiednio dużo pieniędzy, wtedy z pomocą przychodzi kredyt.

A jeśli już musimy wziąć kredyt, zadbajmy o to, byśmy mogli wybierać spośród wielu różnych ofert. Czyli postarajmy się, by nasza zdolność kredytowa (wiarygodność dla banku) była jak największa.

Zdolność kredytowa to opinia banku, czy delikwent jest w stanie spłacić kredyt o danej wysokości. Określa się ją w sposób czasem niezrozumiały, ale można wpłynąć na tę opinię.

To właśnie zdolność kredytowa jest podstawowym czynnikiem, który wpływa na możliwość zaciągnięcia kredytu. Hipotecznego i każdego innego. Określa ona po prostu zdolności osoby ubiegającej się o kredyt do jego terminowej, regularnej spłaty. Wpływa na nią przede wszystkim wysokość zarobków, która przecież określa wprost maksymalną kwotę raty kredytu, którą można miesięcznie zwracać do banku. Nawet przy tak nietypowym sposobie zdobywania kredytu jak aukcje kredytowe, jest to podstawowy wyznacznik wielkości kredytu, który możemy wziąć. Dlatego warto zainteresować się budową (poprawą) własnej zdolności kredytowej.

Przy wysokiej zdolności kredytowej, wzięcie kredytu jest łatwe. Bank wie, że spłacę kredyt bez żadnych kłopotów, bo dużo zarabiam a rata kredytowa jest znacznie niższa od moich comiesięcznych przychodów. Moje wynagrodzenie z łatwością wystarcza na pokrycie kosztów życia, na spłacenie raty za samochód i nawet po wliczeniu raty kredytu jeszcze mi coś zostaje. Jestem więc dla banku dobrym klientem, któremu można bezpiecznie pożyczyć pieniądze. Bezpiecznie, bo bez ryzyka kłopotów z ich regularną spłatą.

Gdy jestem dla banku klientem bezpiecznym, nie będzie chciał ode mnie brać dodatkowych pieniędzy za to zwiększone ryzyko. Ja więc kredyt pozyskam taniej, mniej będzie mnie kosztować jego spłata, itd. Do tego właśnie dążymy.

Przy niższej zdolności kredytowej, życie nie jest już tak piękne. Przy niższej zdolności kredytowej, muszę wykazać się znacznie większym zaangażowaniem, by bank udzielił mi kredytu. Po prostu bank obawia się, że pojawią się jakieś czynniki, które spowodują, że kredytu nie spłacę. Muszę więc przedstawić żyrantów, którzy w razie moich kłopotów (jak stracę pracę albo żona ode mnie odejdzie) wspomogą mnie w spłacie kredytu, przedstawią zdolność do jego uregulowania gdy będę mieć z tym problemy. Muszę więc dopłacić za ubezpieczenie kredytu na wypadek straty pracy. Albo na ubezpieczenie na życie, gdy jedynym żywicielem rodziny jestem ja a moja żona siedzi w domu wychowując dzieci. Wtedy koszty kredytu są większe, bo przecież właśnie te ubezpieczenia są kosztem kredytu…

Ocena zdolności kredytowej jest subiektywna. Banki biorą pod uwagę różne czynniki, by ją obliczyć. Pracownik budżetówki, który zarabia mało, ale nie ma ryzyka utraty pracy i spłacał do tej pory regularnie wszystkie zobowiązania, wydaje się być dobrym (bezpiecznym) kredytobiorcą. Zarabiający dużo, ale nieregularnie, architekt, który miewał kłopoty z terminowym płaceniem rachunków za telefon i kablówkę, zdaje się być bardziej ryzykownym klientem. Dlatego właśnie nie tylko wysokość wynagrodzenia jest brana pod uwagę przy określaniu zdolności.

Oprócz tego mogą być to między innymi:

  • wiek i stan cywilny klienta – młodzi ludzie, zwłaszcza świeżo po ślubie, mają zwyczaj się rozmnażać, co wpływa na ich gwałtowną i drastyczną zmianę sytuacji finansowej; z kolei starsi ludzie w razie utraty pracy mają znacznie większe kłopoty ze znalezieniem nowej, zatem mogą mieć w razie jej utraty większe kłopoty ze spłatą,
  • historia współpracy z bankiem – jeśli masz konto w banku od kilku albo kilkunastu lat, bank Cię zna; nie ma się co okłamywać, bank po prostu wie, kiedy dostajesz wypłatę, z jakiej instytucji, czy masz dodatkowe źródła dochodu i na co wydajesz pieniądze; wie też, jak wydajesz pieniądze na życie, wakacje, zabawki dla dzieci i tak dalej; widząc Twoją historię, zwłaszcza historię wpłat na Twoje konto, bank wie, czego spodziewać się w przyszłości,
  • historia wcześniejszych umów kredytowych – jeśli wziąłeś do tej pory kilka kredytów i wszystkie zostały spłacone w przeszłości bez kłopotów, jesteś bardziej wiarygodny, niż ktoś, kto bierze kredyt po raz pierwszy; zdolność kredytową dowodzi się przecież najlepiej spłacając poprzednie pożyczki w terminie i bez opóźnień.

W ograniczonym stopniu można wpływać na posiadaną zdolność kredytową. Można przecież zmienić pracę, ale nie to akurat miałem na myśli.

Możesz założyć konto w banku, w którym chcesz wziąć kredyt, z odpowiednim wyprzedzeniem. Daj bankowi szansę się poznać. Niech bank zobaczy, kto płaci Ci wynagrodzenie, jak często uzyskujesz dodatkowe dochody z chałtur, ile wydajesz na życie. Przecież tego nie da się zobaczyć lepiej, niż analizując historię transakcji na rachunku bankowym. Stabilna praca i stabilne (od kilku lat na przykład) przelewy na konto, w dodatku od tego samego pracodawcy, są dowodem na to, że jesteś człowiekiem zrównoważonym i nie zmieniasz pracy często. Zdolność kredytowa będzie więc oceniana przychylniej, niż gdybyś na przykład zmieniał pracę co dwa lata.

Możesz też kupić kilka rzeczy na kredyt. Absolutnie nie namawiam Cię do tego, żebyś kupował bez sensu nową pralkę czy drugą lodówkę. No ale jeśli chcesz kupić nowy telewizor i możesz go kupić za oszczędności, kup go lepiej na kredyt. Poszukaj kredytu 0%, koszty jego wzięcia są czasem rzeczywiście zerowe (choć nie zawsze i trzeba na to bardzo uważać), więc telewizor kupisz w tej samej cenie albo nieznacznie drożej. Spłata kilku takich zobowiązań, zwłaszcza w drugim okresie, pomaga w późniejszych negocjacjach z bankiem. Dlatego nawet jeśli dziś nie planujesz budowy domu czy kupna mieszkania na kredyt, pomyśl o jakiś zakupach na raty… W przyszłości mogą Ci się przydać… Prawie każdy z nas ma zdolność kredytową do spłacenia takiej małej pożyczki, więc warto z tego korzystać!
Tak naprawdę, nie mam jeszcze żony, mieszkam w mieszkaniu narzeczonej, ale pół roku temu kupiłem działkę i przymierzam się do zbudowania tam domu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.